Najnowsze komentarze
Kawasaki robi kosmiczne motocykle :D
tak, są foty i wpis pt. "toaleta m...
Wow, byłeś w Japonii w takim muzeu...
fajne.jak byłem w japoni to zachac...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

01.05.2017 17:30

Kiedy powiem sobie dość?

Jeśli czytasz ten tekst mogę śmiało założyć, że nie jesteś osobą, która trafiła na niego kompletnie przypadkowo, podobnie do ludzi, którzy otwierają Onet i dowiadują się zarówno co słychać w Korei Południowej, jak i u Małgosi Rozenek. Jesteś kimś, kto należy do społeczności motocyklowej, prawdopodobnie posiadasz motocykl, nie możesz się już doczekać ładnej pogody i codziennych dojazdów do pracy na moto, albo weekendowych wypadów nad jezioro. Motocykl kojarzy Ci się z wolnością, pasją, adrenaliną, uśmiechem na twarzy. Podobnie mam i ja. I wtedy czytam o tym, co przydarzyło się ostatnio Tomaszowi Gollobowi… 

Ani ja, ani Ty nigdy nie zbliżymy się nawet do poziomu, do którego w prowadzeniu motocykla doszedł Pan Tomasz. Jest to wielki mistrz, z pewnością jedna z kilkudziesięciu osób, które robią to najlepiej na świecie. I właśnie takiemu komuś przytrafia się taki wypadek. Jest to dowód jedynie na to, że tragedia może się zdarzyć każdemu. Może to być niegroźny upadek, a może też ostatnia rzecz, jaka w ogóle się nam w życiu przydarzy. 

Moje pytanie brzmi, czy my naprawdę wiemy, czym ryzykujemy? Czy zdajemy sobie sprawę, że możemy wyjechać rano do pracy i naprawdę zginąć? I czy naprawdę się na to godzimy? Wiem, że zaraz odpowiecie mi, że równie dobrze możecie iść ulicą i spadnie Wam z dachu cegła i efekt będzie ten sam. Przypomnicie mi, że Michael Schumacher przejeździł 20 lat pędząc 300 km/h i żył, a teraz leży nieprzytomny, bo zachciało mu się pojeździć dla relaksu na nartach. I będziecie mieli rację. Ja jednak zapytam, o ilu przypadkach spadających cegieł faktycznie słyszeliście? A o ilu w sezonie słyszycie motocyklistach, którzy nie doczekają następnego… Dzisiaj nikt nie wmówi mi, że jazda motocyklem jest bezpieczna. Albo że nie jest codziennym wystawianiem się na nieszczęście. Bo jest. 

*

Dlaczego Pan Tomasz jechał tym crossem? I to w dniu, w którym miał startować w zawodach w swojej dyscyplinie? Po co mu to było? Po co Robert Kubica jechał w jakimś anonimowym rajdzie, gdy czekała go walka o mistrzostwo świata w Formule 1? Słyszałem milion odpowiedzi, że jest to coś, bez czego nie mogą żyć, że całe ich życie to jazda, wyścigi, rajdy, motocykl, rajdówka. Adrenalina, rywalizacja, ułamki sekund. Tylko że teraz już tego nie mają…

*

Nienawidzę stwierdzenia, że „zginął robiąc to, co kochał”. Jaka to jest do diabła różnica??? Miał raka, wypadł przez okno, strzelił go piorun - efekt jest taki sam! Nie ma człowieka. Przecież zarówno ten chory, jak i robiący to, co kocha, chcą żyć. Powiedzcie to rodzinie, dzieciom i żonie, że co prawda nie mają tatusia, ale przecież robił to, co kochał. Jak myślicie, czy dzieci nie wolałyby, aby tatuś akurat wtedy robił coś, czego nie kochał, na przykład obierał ziemniaki? 

*

Z całego serca życzę Tomaszowi Gollobowi powrotu do pełni zdrowia. Równie mocno trzymam kciuki za Roberta Kubicę, który jest w o tyle lepszej sytuacji, że zna już swoje ograniczenia i wie, że może na przykład chodzić (a tego o Panie Tomaszu jeszcze nie wiemy). Możemy jednak powiedzieć, że zarówno jeden sportowiec, jak i drugi, złamali sobie karierę robiąc coś, co nie było bezpośrednio związane z ich zawodem, kontraktem. Staram się po prostu zrozumieć, czy było warto? I na przykładzie tych osób wyciągnąć wnioski, czy czasem jednak nie warto odpuścić, czy może są to zupełne przypadki i nie powinno się przekładać takich zdarzeń na swoje życie?

*

Jeśli czyta to ktoś, kto nie wyobraża sobie życia bez motocykla, na pewno odpowie mi, że nie rozumiem pasji, że jest to coś, bez czego po prostu nie da się żyć i moje rozważania są zupełnie bez sensu. Jeśli jednak czyta to ktoś, kto po wypadku nie może na przykład chodzić, jego perspektywa może być już zupełnie inna. Zapytam raz jeszcze, czy warto? Czy słowa „to moja pasja” są odpowiedzią i usprawiedliwieniem wszystkiego?

Sam również nie wyobrażam sobie życia bez moto, jednak każda sytuacja podobna do tej, w której znalazł się Pan Tomasz uświadamia mi, że nie trzeba być wyczynowym kierowcą, aby zniszczyć swoje życie lub sprawność. Czy możemy zrobić coś, aby tego uniknąć? Jak pokazują przykłady wielkich mistrzów, same umiejętności i ich podnoszenie nie wystarczą, nie jest to żadna gwarancja sukcesu. Jednocześnie, w życiu nie chodzi przecież o to, aby je przeżyć, ale żeby naprawdę żyć. A życie bez pasji to nie jest życie, lecz trwanie. 

Nie znajdę w tym wpisie recepty, nie odpowiem na zadane przez siebie pytania. Bardziej sam daję sobie temat do zastanowienia, do przemyślenia, co jest naprawdę ważne i do upewnienia, że wiem co robię i znam konsekwencje. 

Mam nadzieję, że Wy również znacie.

Komentarze : 8
2017-05-04 11:02:24 Calmly

Niestety nikt nie jest w stanie odpowiedzieć bezpośrednio na twoje pytania ponieważ sam powinieneś sprobowac na nie odpowiedzieć.
Każdy czuje życie na własny sposób i przez własna perspektywę.
Na motocyklu zacząłem jeździć od 18stego roku zycia i był to dosc późny start, przejezdzilem na nich 18 lat z małymi przerwami.
Nigdy nie bałem sie motocykli bo zawsze czułem sie z nimi bezpiecznie. Pewnie taka odpowiedz wzbudzi w tobie kolejne pytania. Skoncentruj sie sam nad soba i zapytaj samego siebie co naprawde sprawia ci przyjemność.
Nie nazywałbym motocykli pasja choc uwielbiam na nich jeździć, podobnie jak spędzać czas w ogrodzie czy przy obieraniu ziemniaków:)
Chodzi o to zeby w odpowiednim okresie swojego zycia znaleźć to co naprawde czujemy i wycisnąć z tego ostatnie soki, nawet jeżeli jest to pieczenie kiełbasy na grillu.

Pozdro

2017-05-04 00:50:42 rtr

Szczerze mówiąc bardziej mną poruszają tragedie zwykłych motocyklistów, niż zawodowców. Właśnie dlatego, że oni są lepiej wyszkoleni, mają lepsze zaplecze i opiekę medyczną. Mają też wyższą świadomość ryzyka, i jak pokazują Twoje przykłady często ryzykują bardziej.
Natomiast my, zwykli zaklinacze szos, jesteśmy tego pozbawieni. Nad nimi pochylają się wszyscy, że jak to możliwe, jak to się mogło stać itd?
Nad zwykłymi pochyli się na chwilę kilku kolegów, a reszta wzruszy ramionami nad kolejnym "dawcą organów".
I ten tatuś od ziemniaków. Jestem pewny, że rodzina będzie wspominać lepiej faceta z pasją, niż takiego kanapowca. Jaki on da przykład dzieciom, które go zresztą pewnie nie będą szanować, czego je nauczy? Chyba że z tego obierania zrobił sztukę i wyprawia cudeńka z kartofli, ale to jakaś niszowa pasja;)

2017-05-03 12:49:19 Am_staff

Mam już taką grupę na fejsiku, potrzebujemy aktualnie prezesa frakcji 50-letnich frustratów. Wygrales

2017-05-03 12:20:38 mójnickjestzarezerwowanynatejstronie

Żal mi Ciebie, smutny koleżgo - i żeby było jasne, nie jestem nieopierzonym młodzikiem/entuzjastą, tylko człowiekiem prawie 50-cio letnim który większość życia spędził zarówno za kierownicą ciężarówki, jak i motocykla. Prośba do Ciebie ogromna - jeśli masz tak smucić jak w tekście powyżej to od razu zamknij się w domu na 4 spusty z browarem w jednym, a pilotem od telewizora w drugim ręku to rób to w na własną odpowiedzialność - nie zarażaj natomiast swoim defetyzmem innych ludzi. Załóż na fejsiku grupę smutnych malkontentów i narzekajcie na co się da żyjąc zza klawiatury - a tych, którzy chcą żyć naprawdę zostaw w spokoju, OK? Nie pozdrawiam.

2017-05-03 09:23:03 Am_staff

Cholera.. i cały sens materiału w pizdu.. :)

2017-05-03 06:56:56 What!?

Jaka korea południowa? Tam nic się nie dzieje bez zmian. Chyba Ci się pokręciło z północną...

takie rzeczy pasuje wiedzieć:)

2017-05-02 18:20:44 jazda na kuli

kto więcej wie, ten cierpi bardziej - jak to mawiał kazimierz staszewski. jest też wiadomym, że myślenie o pewnych rzeczach przyciąga je. ja na początku swojego motocyklizmy oglądałem wypadki na yt i czytałem o liczbie ofiar śmiertelnych, ale teraz już tego nie robię. teraz wręcz przeciwnie - zakładam, że nic mi się nie stanie na motocyklu. dlatego nie lubię tej gadki typu : jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz
co do Tomasza G. - b.kiepska sprawa i mam nadzieję, że nie tak zakończy się jego kariera i życie bo to by było straszne

2017-05-02 18:01:09 IrekST

Mądre słowa, podpisuję się pod nimi, czasem lepiej opuścić, niż zrobić coś o jeden raz za dużo i przedobrzyć. Problem polega na tym, że ciężko wyczuć czasem ten moment...

  • Dodaj komentarz

Tagi

ścigacz (2), 125 (1), avatar (1), bezużyteczna (1), CBR (2), Ducati (1), facebook (1), fakty (1), GSX-R (1), honda (2), kawasaki (1), KTM (1), kupno (1), mity (1), motocykl (1), motocyklista (1), nauka (1), na wesoło (1), nowy (1), pasja (1), poradnik (1), powrót (1), Robert Kubica (1), skuter (1), targi (1), Tomasz Gollob (1), wiedza (1), wypadek (2), YouTube (1), zasady (1)

Kategorie